Czartery jachtów na Pętli Żuławskiej

Kąty Rybackie

Pętla Żuławska - Miasta


Kąty Rybackie

Kąty Rybackie to pierwsze miejsce na Mierzei Wiślanej, które ma bezpośredni dostęp do obu akwenów: Zatoki Gdańskiej i Zalewu Wiślanego. Dwa kilometry którąś z leśnych ścieżek nad piaszczyste plaże nad otwartym morzem to tyle, co nic, ale Kąty Rybackie wyraźnie rozrosły się ku Zalewowi. Nic dziwnego, w okolicy mówi się, że prawdziwe ryby pływają właśnie tutaj.

W odróżnieniu od Krynicy Morskiej, w Kątach wyprawa na drugą stronę Mierzei jest rzeczywiście wyprawą. W jedynym mieście na półwyspie blisko jest i tu, i tu, a paręset metrów deptakiem pomiędzy sosnami przypomina bardziej klimat sanatoryjny, co zresztą też ma swoje uroki. Z Kątów leśne ścieżki odchodzą w kilku kierunkach, a jeśli naprawdę się postaramy, możemy znaleźć się w największym – i najbardziej zatłoczonym - rezerwacie kormoranów w Europie. To znaczy, z samymi ptakami może być różnie, ale na pewno nie ominie nas widok ich bytowania. Szczegółów nie zdradzam. Na pewno dużo atrakcyjniej prezentują się na wodzie niż w gniazdach, ale wizyta w lekko surrealistycznym kormoranim lesie będzie sporą atrakcją dla poszukujących wrażeń.

Zanim tam dotrzemy, powinniśmy odnaleźć miejsce do cumowania. Są tu aż trzy przystanie, więc jeśli płyniemy z Wisły Królewieckiej, mijamy lewą burtą Stary Port Rybacki, dziś dla amatorów postoju na dziko, oraz Przystań Neptun. Przystań Pętli Żuławskiej ulokowana jest na nabrzeżu od strony wody w Zachodnim Basenie Portu. Brzmi to trochę tak, jakbyśmy mieli szukać się i nawoływać w jakiejś nadmorskiej metropolii – w rzeczywistości Port Rybacki w Kątach składa się z dwóch niewielkich basenów – we Wschodnim wciąż królują rybacy, którzy jednak gościnnie boczną odnogę przeznaczyli dla białej floty i jachtów. Nowa przystań na tle trzcin, pomost i odnowione nabrzeża z rewelacyjnym budynkiem przypominającym, a jakże, łódź, sprawiają bardzo dobre wrażenie już przy pierwszym kontakcie. Kąty Rybackie wcale nie muszą się czuć jak ubogi krewny wypasionego portu w Krynicy Morskiej.

Za to od postawienia stopy w porcie na każdym kroku odczuwamy, że jesteśmy w miejscu stworzonym przez rybaków. Przybyłych dawno temu z Kaszub (najbliższym etnicznie kaszubskim miejscem nad Zatoką jest inna wioska rybacka, Gdynia) – wszak nazwa wsi to spolszczone Rëbacczé Kątë. Od dwumetrowej figury Rybaka przy specjalnej ławeczce na ma nabrzeżu, przez wciąż tu jeszcze pływające kutry i mniejsze łodzie rybackie po ekspozycję w Muzeum Zalewu Wiślanego, które koniecznie musimy odwiedzić. Północno-zachodni brzeg Zalewu to zdecydowanie dzieje połowami pisane, czego dowodzi ekspozycja rybacka i szkutnicza, w tym przeniesiony z pobliskiej Łaszki warsztat rodziny Szmidtów oraz barkas - typowa jednostka rybołówcza pływająca po Zalewie od średniowiecza aż do lat sześćdziesiątych XX wieku.

Innym miejscem, gdzie można ujrzeć tę łódź, jest wybudowany w 1995 roku kościół p.w. św. Marka, który intryguje szachulcową architekturą i licznymi akcentami marynistycznymi. Po lewej stronie od wejścia w ścianę wmurowano… okrętową śrubę, wewnątrz ambonkę zdobi koło sterowe, a model rybackiej łodzi zawisł u sufitu. W kościele można zobaczyć inny „żeglarski” akcent, kopię niezwykłego obrazu Matki Bożej Rozwiązującej Węzły z Augsburga – szczególnym przywiązaniem darzonego przez papieża Franciszka.

W Kątach Rybackich nie może zabraknąć tego, co najbardziej rybackie. Codziennie rano świeża rybka dociera do knajpek i smażalni, których w sezonie jest naprawdę sporo. O tej porze roku wieś przypomina regularny kurort, który dla wielu jest alternatywą dla ruchliwej Krynicy. Co więcej, zimą, gdy Krynica pogrąża się w letargu, tu na ściętym lodem Zalewie spotykają się miłośnicy łowienia w przeręblach, bojerów i kajtów. Za to latem tłoczno bywa po drugiej stronie, na plażach nad Zatoką, choć wciąż daleko im do współczynnika krynickiego. To zresztą największy atut Mierzei Wiślanej – jest tak długa, że każdy, kto potrzebuje nieco mniejszego zagęszczenia ludności przypadającej na hektar plaży, w końcu dotrze do odpowiedniego miejsca. Wystarczy wybrać się na spacer brzegiem morza, albo jeszcze lepiej - odbić od przystani łódką. W prawo lub w lewo.

Podczas wizyty w Kątach Rybackich nie możemy przegapić specjalnej okazji. Jeśli przypadkiem w Zatoce Gdańskiej rozpęta się sztorm (po drugiej stronie jest wówczas spokojniej), poczekajmy do rana, by wybrać się na połów… bursztynu. Wprawdzie mekka polskich zbieraczy to, jak sama nazwa wskazuje, Jantar, ale Kąty leżą zaledwie 15 kilometrów od miejsca, w którym co roku organizuje się Mistrzostwa Świata w Zbieraniu Bursztynu. Jeśli więc przypadkiem mamy na naszym hausbocie kaszorek, czyli profesjonalny sprzęt do przesiewania bałtyckiej plaży, możemy śmiało ruszać na spotkanie Fortuny. No dobrze, bez kaszorka też można, wszak Bałtyk co roku wyrzuca na polskie wybrzeże około stu kilogramów bursztynowych bryłek. Jedną z nich powinniśmy znaleźć w Kątach Rybackich – i wcale nie będzie jedyny skarb, jaki nam się tutaj trafi.


Wszystkie zdjęcia w serwisie objęte są prawami autorskimi. Powielanie ich, kopiowanie, udostępnianie bez zgody autora zabronione.

Chcesz być informowany o wydarzeniach, promocjach ?
Zapisz się na nasz Newsletter.

miasta na Pętli Żuław


Tolkmicko

Piekło

Nowy Dwór Gdański

Partnerzy witryny Pętla Żuław