Czartery jachtów na Pętli Żuławskiej

Mierzeja Wiślana

Pętla Żuławska - Region

Mierzeja Wiślana

Nie wiadomo, dlaczego akurat południowy Bałtyk upodobał sobie formowanie piasku w podłużne nasypy. Być może z tego samego powodu, dla którego nad Mierzejami - Wiślaną, a zwłaszcza Kurońską w Rosji, lokuje się około dziewięćdziesięciu procent światowych złóż bursztynu? Z naturą się nie dyskutuje, nanosi, co chce, a dzięki niej dwa największe polskie półwyspy to piękne, modelowe kosy, czyli piaszczyste wały z osadzających się w jednej linii morskich piasków.

Wygląda to zawsze tak samo – najpierw tworzą się pojedyncze wyspy, potem zarys półwyspu z licznymi cieśninami, na końcu długa kreska lądu. Mierzeja to taki rodzaj kosy, który zamyka dostęp zbiornika wodnego do otwartego morza, czyniąc z niego jezioro przybrzeżne, tak jak w przypadku Mierzei Łebskiej i Jeziora Łebsko. Jeśli pozostaje przesmyk, nadal mówimy o mierzei, lecz akwen połączony z morzem jest specjalnym rodzajem zatoki, czyli zalewem. Dlaczego zatem używa się nazwy Mierzeja Helska, skoro droga do Zatoki Gdańskiej stoi otworem? Gdyby ktoś chciał zobaczyć, jak powstaje mierzeja, powinien wybrać się do wsi Rewa. Stąd, prostopadle do Helskiej kosy biegnie kilometrowy odcinek piaszczystej grobli, zwany Cyplem Rewskim, przechodzący w Mewią Rewę, czyli mieliznę, którą dziki potrafią przenieść się na skróty w okolice Helu – w ten sposób część zatoki powoli się zamyka.

Tak kiedyś powstawała Mierzeja Wiślana, jeszcze w średniowieczu przecięta licznymi przesmykami. A właściwie Nierzeja, jak powinniśmy ją zwać według niezastąpionego "Słownika Geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich": Zamiast Mierzeja trzeba pisać Nierzeja, gdyż wyraz ten pochodzi od „nierzchnąć się”, w wielkopolskim „ikrzyć się”, jest to regionalizm pomorski gdzie indziej nieznany. W mowie Pomorzan przechował się oprócz tego wyraz „nierzch”, tyle co „wierzch”, czyli powierzchnia. Nierzeja znaczy więc tyle, co skrawek lądu, który wynurzył się z wody. Tylko że słownik łączy arcypolskie miano z kalką niemieckiej nazwy „Frische”, pisząc o Nierzei Świeżej, ewentualnie Fryskiej. To dawne i rozpowszechnione nazwy, Mierzeja Wiślana trafiła na mapy po II wojnie światowej, na fali masowych przeobrażeń nazw geograficznych na tzw. Ziemiach Odzyskanych.

Mierzeja mogłaby ulec erozji równie szybko, jak powstała, ale znalazła na to sposób: wyhodowała las. Sosny bardzo lubią piaszczysty grunt, a że potrafią tworzyć prawdziwe puszcze, niech zaświadczy ten fakt: od XVI wieku, biorąc pod władanie Prusy Królewskie, kolejni władcy Polski rezerwowali dla siebie wyłączność polowań w lasach na nierzei. Od strony Zalewu Wiślanego ląd wzmacniają połacie trzcin, wychodzących głęboko w zbiornik, ale piasek wciąż nie daje za wygraną. Dziś najwyższa wydma, Wielbłądzi Garb pod Krynicą Morską, liczy sobie 31 metrów, ale jeszcze na początku XX wieku Narmeln leżał pod sześdziesięciometrową górą. W okolicy pod piaskiem spoczywają już kościół i budynek szkoły, inna wieś, Nowa Karczma, w swej historii przenosiła się na nowe miejsce co najmniej dwa razy, z powodu ruchomych piasków, a samej wsi Narmeln, dziś po rosyjskiej stronie, też już nie ma.

Od Mikoszewa, czyli prawego brzegu Przekopu Wisły, do Cieśniny Piławskiej, mierzeja liczy sobie około siedemdziesięciu kilometrów. Zalicza się do niej także obszar, który nie jest w ścisłym znaczeniu tego słowa półwyspem – ten zaczyna się w Kątach Rybackich, pierwszej miejscowości, która ma dostęp zarówno do Zalewu Wiślanego, jak i Zatoki Gdańskiej. Kolejne przystanie i porty Pętli Żuławskiej na Zalewie mieszczą się w Kątach, Krynicy Morskiej i Piaskach, tuż pod rosyjską granicą. „Lądowa” część mierzei zalicza się do całości na podstawie morfologii, czyli tak samo naniesionego piasku. Najlepszy dostęp do niej uzyskamy ze Sztutowa, dzięki przystani na Wiśle Królewieckiej, skąd do nadmorskich plaż mamy już tylko około dwóch kilometrów. Stąd, w zasięgu Żuławskiej Kolei Dojazdowej lub rowerów, pozostają Stegna i Jantar.

W Stegnie na plażach znajdziemy wciąż sporo rybackich łodzi, nie obejdzie się też bez wizyty w przepięknym, szachulcowym kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa. W starszej świątyni stojącej w tym miejscu delegacje polska i krzyżacka ustalały warunki II pokoju toruńskiego po wojnie trzynastoletniej. Gdy spojrzymy w górę, naszym oczom ukaże się niezwykłe malowidło na płótnie o powierzchni 450 metrów kw., dla porównania – dziesięciokrotnie większe od „Bitwy pod Grunwaldem” Jana Matejki. Odbywa się tu co roku jeden z największych w Polsce festiwali muzyki organowej. Jantar, zgodnie z nazwą, słynie z kolei jako mekka zbieraczy bursztynu, którzy spotykają się tu na Mistrzostwach Świata w Poławianiu Bursztynu, by uzbrojeni w kaszczory rywalizować na wyznaczonych poletkach. Nawet poza zawodami warto wybrać się na tutejsze plaże tuż po sztormie – nierzadko Bałtyk wyrzuca na plaże kilkucentymetrowe grudki.

Stegna (od stogów siana dla koni), Kąty Rybackie, Nowa Karczma – w tych nazwach odnajdujemy powody zasiedlenia tego wąskiego (0,5 – 2 km) pasa ziemi już w średniowieczu. Dla rycerzy krzyżackich mierzeja stanowiła wymarzony lądowy szlak do Królewca, alternatywę wobec rozległych puszcz pruskich zamieszkałych przez wojowniczych Natangów i Sambów. Nie obyło się bez miejsc postoju – karczm i etapowych stajni, a także przepraw przez mielizny i przesmyki. Z kolei Zalew, prócz spokojnej morskiej drogi zapewniał obfite połowy ryb, które rzeczywiście od zawsze wpływały do niego na tarło. Dawniej to miejsce było dużo ruchliwsze niż obecnie, może nie licząc sezonu, w którym Mierzeję potrafi wziąć w posiadanie do sześćdziesięciu tysięcy turystów naraz.

W 2013 roku obie polskie kosy - helska i wiślana - znalazły się wśród piętnastu zwycięzców plebiscytu National Geographic na najpiękniejszy półwysep na Ziemi, na 5. i 6. miejscu. Nie sądzę, by mogło to kogoś zaskoczyć. Mierzeja Wiślana to prawdziwy dar natury, z którego najlepiej skorzystać, wędrując wzdłuż niej lub tym bardziej przemierzając jej wybrzeże hausbotem, z postojami w różnych punktach. Można wybrać się tu i doświadczyć jedynie „plażowych” wrażeń, można też wspiąć się na latarnię w Krynicy i na najwyższą wydmę, przemierzyć leśne odcinki nie tylko w drodze w poprzek, ale i wzdłuż półwyspu, aż do granicy w Piaskach. Ostatnio do grona zaprzysięgłych wielbicieli Mierzei Wiślanej - wodniaków, wędrowców, miłośników leśnej głuszy i wszędobylskich dzików, plażowiczów, bojerowców, ornitologów i wielu, wielu innych dołączył nowy gatunek: filmujący z dronów. Oni już wiedzą, dlaczego da się tu znaleźć najbardziej oszałamiające kadry.


Wszystkie zdjęcia w serwisie objęte są prawami autorskimi. Powielanie ich, kopiowanie, udostępnianie bez zgody autora zabronione.


Informacje o Pętli Żuław


Pętla Żuławska

Żuławy

Menonici na Żuławach

Partnerzy witryny Pętla Żuław